top of page

Przygotować się do zwrotu przez sztag. Sternik ostrzyć. Zwrot. Lewy foka szot luz. Prawy foka szot wybieraj. Sternik dość odpadaj. Sternik wyostrz. Sternik tak trzymaj.
I tak to szło.
Marek uwijał się pracując szotami. Kabestan terkotał jak karabin. Raz lewy, raz prawy. A wszystko to w hałasie wykrzykiwanych komend przez szalejącego na pokładzie jachtu kapitana.
Magda trzymając w rękach szot grota miała zdecydowanie mniej żeglarskiej pracy i lekceważąc sobie stan upojenia władzą szypra, kiwała małym palcem lewej stopy w bucie.
Było słonecznie, wiatr silny. Idealna żeglarska pogoda.
Po kolejnej serii komend jacht miaÅ‚ na kursie wyspÄ™ kormoranów.
Magda zręcznie manewrując między krzykami częstowała załogę napojem jabłkowo-miętowym.
Marek podkreślał swoją inność pijąc wyłącznie pepsi. Jego pokolenie już dawno temu wybrało, i to zdaje się ostatecznie i nieodwołalnie.
PodejÅ›cie do wyspy odbywaÅ‚o siÄ™ w niemożliwym do wytrzymania jazgocie. Z jednej strony ptaki obwieszczaÅ‚y wokoÅ‚o, że to ich teren, i że jazda stÄ…d. Z drugiej nasz obÅ‚Ä…kany skipper dowodziÅ‚, że to on tutaj rzÄ…dzi i że żaden zasmarkany ptak nie bÄ™dzie mu mówiÅ‚ co ma robić, i że nie majÄ… po co sobie zdzierać gardeÅ‚, bo on i setkom takich czarnych obszarpaÅ„ców nie ustÄ…pi.
Debata trwała. Mięso latało w obu kierunkach.

Uszy puchły.

gp90.png
bottom of page